STRONA W BUDOWIE!

 O Gildi

 

     Dzień powoli zbliżał się ku końcowi. W zapadającym zmroku majaczyły tylko niewyraźne kształty, które po chwili przybrały postać kilku wojowników. Nawet z daleka było widać, że mają za sobą daleką drogę - wskazywały na to postrzępione płaszcze, zniszczone i powgniatane części zbroi oraz ogromne zmęczenie, przebijające z każdego ich ruchu. Widmowa kawalkada zatrzymała się, gdy w dolinie przed nimi zamajaczyły kształty kilku budynków. Wysoki, ponury mężczyzna, który prowadził pochód odwrócił się do pozostałych i powiedział:
- No, chłopcy - zdaje się, że dotarliśmy na miejsce. Według wskazówek to tutaj.
- Te parę krzywych bud nazywasz wioską? - skrzywił się zakapturzony rycerz z kuszą przewieszoną przez plecy - Od razu widać, że bardzo się tu nie obłowimy...
- Ech, zamknąłbyś się lepiej, jak nie masz nic mądrego do powiedzenia - warknął trzeci z przybyłych, barczysty rycerz w pełnej zbroi, wsparty o bojową halabardę. - Potrzebujemy jedzenia, snu i pieniędzy, żeby za to zapłacić. To, co mamy w sakiewkach, na długo nie wystarczy... Popatrz na nas! Dawniej byliśmy dumnymi wojownikami, a teraz!? Bogowie tylko wiedzą, ile już tak wędrujemy - i wszędzie to samo: ruiny i zgliszcza... Już tylko krok nas dzieli od zostania bandą pospolitych rabusiów! Tu przynajmniej mamy szansę uratować nasze człowieczeństwo...
- A przy okazji napełnić kiesę, hehehe - zaśmiał się nieprzyjemnie niewysoki człowieczek o czujnym spojrzeniu, bawiąc się sztyletem. - Kto wie, może nawet przeżyjemy, hihihi!
- Dość! - krótki rozkaz rzucony przez dowódcę zabrzmiał jak trzaśnięcie bicza. - Mam wrażenie, chłopcy, że roboty nam tu nie zabraknie - wśród żywych zawsze znajdzie się ktoś, kto zapłaci za nasze usługi. Idziemy!



W taki oto sposób do świata Duel dotarli Najemnicy... Jak sama nazwa wskazuje, jesteśmy wojownikami, którzy za opłatą wynajmują swe miecze innym - i nie mają tu znaczenia poglądy tej czy innej strony. Pracujemy dla tego, kto zapłaci więcej - więc może się zdarzyć, bracie w mieczu, że dziś stajemy do walki ramię w ramię, a jutro spojrzymy sobie w oczy będąc po przeciwnych stronach barykady... Nie miej do nas o to żalu ani pretensji - takie życie wybraliśmy. I uwierz, nie był to wybór łatwy. Ani trochę. W końcu każdy z nas ma gdzieś bliskich - znajomych, braci, przyjaciół. I wiemy, że jeśli los tak każe, może kiedyś przyjdzie skrzyżować z nimi miecze. Gdy ta chwila przyjdzie, będziemy walczyć. I ginąć, jeżeli takie nasze przeznaczenie... Jednego możesz być pewny, bracie w mieczu - uczynimy to z honorem!

 

 

 

 

 

 

 

 

                                                                  © 2008 by Ypsilon. Wszystkie prawa zastrzeżone.